Recenzja filmu

Klub Włóczykijów (2015)
Tomasz Szafrański
Bogdan Kalus
Tomasz Karolak

Banda łysego

Szafrański jako reżyser i scenarzysta filmu zadbał, żeby kinowa wersja "Klubu Włóczykijów" była wciągająca od początku do końca. Bohaterów wciąż spotykają zabawne sytuacje i nieoczekiwane
Wydaje się, że proza dwóch najciekawszych polskich pisarzy książek dla młodzieży – Zbigniewa Nienackiego i Edmunda Niziurskiego – staje się dla kolejnych pokoleń nastolatków coraz bardziej obca. A przecież seria o "Panu Samochodziku" to nasz narodowy "Kod da Vinci" i "Indiana Jones" w jednym, a "Awantura w Niekłaju" czy "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" opowiadają historie równie porywające, co kultowy "Goonies". Dzięki Tomaszowi Szafrańskiemu i jego ekranizacji "Klubu Włóczykijów" polska literatura młodzieżowa ma szansę przeżyć swoje odrodzenie. Szafrańskiemu udaje się wydobyć z niej wszystko, co najlepsze.


Filmowy "Klub Włóczykijów" zaczyna się jak rasowe kino akcji – sceną przypominającą włamanie do siedziby CIA w "Mission: Impossible". Poznajemy Wieńczysława Nieszczególnego (Wojciech Mecwaldowski), Bogumiła Kadrylla (Tomasz Karolak) i tajemniczego bohatera, który okazuje się wujem Dionizym (Bogdan Kalus), głównym motorem napędowym akcji. Okazuje się, że wuj Dionizy, wyklęta postać w rodzinie Kiwajłów, jest na tropie rodzinnego skarbu. W poszukiwania angażuje swojego bratanka Kornela, jego kolegę Maksa, ich opiekunkę Joannę i hipochondryka Cypriana. Śladem bohaterów podążają Nieszczególny i Kadryll – niebezpieczni i przebiegli bandyci.

Szafrański jako reżyser i scenarzysta filmu zadbał, żeby kinowa wersja "Klubu Włóczykijów" była wciągająca od początku do końca. Bohaterów wciąż spotykają zabawne sytuacje i nieoczekiwane zwroty wydarzeń oddalające ich od rozwiązania zagadki – jak na solidny film nowej przygody przystało. I tkwi się w tych fabularnych zawirowaniach z przyjemnością dzięki rewelacyjnie zagranym postaciom. Szafrański podjął bardzo dobre decyzje obsadowe. Mecwaldowski jako Wieńczysław Nieszczególny to wartość sama w sobie – w swoim uniformie i z lekkim szaleństwem przypomina Marty’ego Feldmana z "Młodego Frankensteina". Młodzi aktorzy z Jakubem Wróblewskim (Maks) na czele imponują natomiast ekranową swobodą, a Bogdan Kalus to wymarzony wuj Dionizy.


"Klub Włóczykijów"
Szafrańskiego ma jeszcze jedną cechę wspólną z książką – przypomina, że Polska jest większa niż Warszawa i mnóstwo w niej małych i ciekawych pod względem historycznym miasteczek. Są tu też owiane legendami zamki, tajemnicze jaskinie i sporo niezbadanych jeszcze terenów, które mogą stać się placem wielkiej przygody. To, jak piękne są to miejsca, pokazują zdjęcia Michała Grabowskiego. To dzięki jego pracy film może zarazić pasją do eksplorowania mało znanych zakątków kraju.

"Klub Włóczykijów" jest pierwszym od bardzo dawna (odliczam od "Tajemnicy Sagali", ewentualnie "Magicznego drzewa") udanym, wartym uwagi polskim filmem familijnym. Jest zabawny, uroczo naiwny i świetnie wykorzystuje gatunkowe schematy. Aż chce się po seansie zostać Indianą Jonesem w Pułtusku.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto z nas nie chciałby powrócić do beztroskich chwil dzieciństwa i cudownych wakacji, gdzie zamiast grać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones